Nie spieszmy się mierzyć czasu… (Monika Morusiewicz)
Czas płynie szybko. Nie powinien więc zaskakiwać fakt, że chcemy odróżnić od siebie upływające dni i godziny, zatrzymując je na moment. Jedni robią zdjęcia, dodają komentarze, jeszcze inni wzmacniają ważność chwil… używając kancelaryzmów.
Kancelaryzmy to wyrażenia lub zwroty charakterystyczne dla języka urzędowego. Zaliczane są do nich sformułowania, takie jak dzień wczorajszy czy dzień dzisiejszy. Posługiwanie się kancelaryzmami nie jest błędem językowym, ale nie należy ich nadużywać w nieoficjalnej komunikacji. Lepiej już jest powiedzieć, że zrobię to jutro zamiast zrobię to w dniu jutrzejszym. Jutro, wczoraj bądź dzisiaj są z założenia dniami samymi w sobie!
Trudno jest oduczyć się mówienia w taki sposób, skoro wszędzie słyszy się urzędniczy ton. Nawet ze szklanego ekranu przekonują nas, że na dzień dzisiejszy sytuacja się nie poprawiła. Jak nie ufać dziennikarzom i nie powielać używanych przez nich wyrażeń? Nie po to płaci się co miesiąc abonament telewizyjny, żeby być źle poinformowanym, także pod względem językowym. W powszechnym przeświadczeniu dziennikarze posiadają odpowiednią wiedzę i doświadczenie, umożliwiające im wykonywanie zawodu. Toteż należy ich naśladować!
Jeszcze czym innym jest używanie niepoprawnych tautologicznych wyrażeń powiązanych z czasem, które sprawiają, że moje ucho samo się zamyka. Mam na myśli sformułowania takie jak dzień czasu, okres czasu lub godzina czasu. Posługiwanie się nimi ani nie nadaje powagi, ani nie sprawia, że czas płynie wolniej. Przeciwnie – pędzi jak oszalały. Z tego powodu nie warto go mierzyć i tym samym tworzyć niepotrzebnych jednostek miary, bo układ SI jest już wystarczająco rozbudowany. Szanujmy zatem czas, również ten w języku.
Monika Morusiewicz – ukończyła zarządzanie kulturą i mediami na Uniwersytecie Jagiellońskim. Bardzo lubi słowa, a najbardziej ceni je wtedy, gdy pisze coś własnego. Jej marzeniem jest wydanie książki, którą na przemian pisze i poprawia.