Do you speak polski? (Monika Morusiewicz)
Język angielski jest wszędzie. Gdzie tylko okiem i uchem sięgnąć, odczuwa się jego wpływ. Można się na to obrażać, biorąc przykład z Francuzów, którzy kulturę anglosaską ignorują w każdy możliwy sposób, ale ten plan nie jest długoterminowy.
Nie da się długo lekceważyć faktu, że język angielski wkradł się do naszego codziennego życia, zmieniając je bezpowrotnie (chociaż nie jestem pewna, czy na lepsze). Standardem jest już fokusowanie się na wykonaniu określonego zadania, trzymanie się dedlajnów i chodzenie na brancze. Z pewnością dzięki używaniu takich angielskobrzmiących sformułowań człowiek czuje się lepiej i chce sięgać po więcej.
Tak szczerze, nie mam nic przeciwko obcobrzmiącycm wyrazom w polszczyźnie. Jednak należy zastanowić się nad coraz częściej spotykaną praktyką, polegającą na dodawaniu zagranicznych słów wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe.
Czy możesz to repeat? – usłyszałam niedawno w komunikacji miejskiej z ust młodej kobiety, aspirującej do miana kobiety sukcesu? Nie dajmy się zwariować! To przecież nie brzmi poważnie, choć z założenia miało na takie wyglądać.
Jeszcze innym zjawiskiem jest spolszczanie angielskich sformułowań do takiego stopnia, że przybiera to tragikomiczną formę. Jakiś czas temu byłam świadkiem dialogu pomiędzy dwoma nastolatkami:
– Bardzo fajna piosenka. Możesz mi ją przesłać?
– Jasne. Włącz blutacza.
Przez moment zastanawiałam się, czym jest ów mityczny blutacz. Po chwili zorientowałam się, że chodzi o Bluetooth. Najwidoczniej jestem już na wiele spraw za stara.
Monika Morusiewicz – ukończyła zarządzanie kulturą i mediami na Uniwersytecie Jagiellońskim. Bardzo lubi słowa, a najbardziej ceni je wtedy, gdy pisze coś własnego. Jej marzeniem jest wydanie książki, którą na przemian pisze i poprawia.