Dlaczego „ciężko” jest czasem powiedzieć „trudno”? (Monika Morusiewicz)
Ciężko jest mi to stwierdzić – to zdanie słyszymy co najmniej raz dziennie w autobusie, pracy czy na uczelni. Nawet nie zauważamy nic zdrożnego w jego powielaniu, skoro automatycznie każdy rozumie jego sens. Po prostu, jest komuś ciężko i kropka. Po co drążyć temat? Język jest przecież tworem żywym, więc powinien dostosowywać się do tego, że coraz jest ciężej, a nie trudniej! Powołując się na znany cytat: Taki mamy klimat…
Jednak jeżeli zależy nam na tym, żeby nie zachwaszczać polszczyzny i nie tworzyć niepoprawnych wyrażeń, musimy odróżniać to, co jest w życiu trudne, a co ciężkie. Bez względu na to, jak bardzo byłoby to trudnym zadaniem.
Pomimo że wiele osób traktuje te dwa słowa jako synonimiczne, nie mają w tym racji. Przysłówek „ciężko” powinien być stosowany w sformułowaniach odnoszących się do wysiłku fizycznego, a „trudno” w wyrażeniach powiązanych z brakiem pewnych umiejętności lub wiedzy. Jednak teoria często przeczy praktyce.
Wydaje się nam, że nic się nie stanie, gdy raz czy dwa powiemy ciężki problem, mając na myśli, że jest on skomplikowany. Na pewno ktoś jeszcze raz wytłumaczy daną kwestię, gdy przyznamy się, że ciężko jest ją zrozumieć. I z pewnością każdy zaakceptuje naszą wewnętrzną niemoc, gdy ciężko będzie nam coś powiedzieć. Używając niepoprawnych wyrażeń, przyzwyczajamy się do nich. Sama często zauważam, że mylę te dwa słowa, nadużywając przysłówka „ciężko”. Jakże trudno jest go wyeliminować, gdy występuje w nadmiarze! Istna syzyfowa praca. Pozytywne rezultaty zauważam dopiero wówczas, gdy myślę nad tym, co mówię i chcę przekazać. Wtedy nie jest to aż tak trudne.
Monika Morusiewicz – ukończyła zarządzanie kulturą i mediami na Uniwersytecie Jagiellońskim. Bardzo lubi słowa, a najbardziej ceni je wtedy, gdy pisze coś własnego. Jej marzeniem jest wydanie książki, którą na przemian pisze i poprawia.